piątek, 7 maja 2010

RefleksJA...

Kilka postów wcześniej wspomniałam o koleżance, która odwiedziła mnie po roku czasu. I naszła mnie wtedy refleksja na temat relacji między ludźmi. Jak to jest, że z niektórymi możemy się spotkać po 2, 5, 20 latach i wciąż będziemy czuli się w ich towarzystwie dobrze. Ba, przykładów daleko nie trzeba szukać. Każdy z nas ma takie sytuacje. Może nie byłoby tego postu, gdyby nie komentarz "bloggerki" Moni. Jakoś mnie zaintrygowało by brnąć w tym temacie dalej, głębiej...

Pozornie jest tu mało do powiedzenia. Dlaczego pozornie? Jedni stwierdzą tak jest i co tu więcej mówić. Ja jednak myślę, że to niesamowicie interesujący temat...

Skoro nie chodzi tu o słowa to znaczy, że musi być coś więcej. Wiadomo, że każdy z nas ma w sobie energię i myślę, że to chyba to. Nasze energie spotykają się gdzieś tam w przestworzach i albo im dobrze ze sobą albo nie. I dzięki temu możemy mówić, że "nadajemy z kimś na jednej fali". Chociaż może w tym powiedzeniu chodzi bardziej o słowa, już sama nie wiem. Jakby nie było, zmierzam do tego, że nasze myśli mają jednak moc. Jeśli chcemy utrzymać jakąś relację to nie musimy pisać do siebie listów kilkustronicowych, wystarczy może czasem kilka słów, a może czasem tylko uśmiech, a może nawet... właśnie tylko samo myślenie. Nie wiem. Ekspertem w tym temacie nie jestem. Jednak mam coraz bardziej wrażenie, że w tym wszystkim chodzi o to czego słowem nazwać się nie da. Chemia?! Jedni tak to nazwają. Ja jednak wole użyć słowa "energia". Jakoś bardziej do mnie przemawia. Energia kojarzy mi się z ciepłem, z czymś mega pozytywnym... I odnosząc to do ludzi, jedni z nas mają jej więcej, inni mniej, zależy to od wielu czynników. Jakich? Sama nie wiem. Bardzo mnie interesuje ten temat. Mój znajomy "nieznajomy" napisał ostatnio o myślach "spotykających się w przestworzach..." - z niecierpliwością czekam na refleksję o tym. Jak to jest, że nie musimy się z kimś znać w rzeczywistości, by móc być blisko... by czuć, że ktoś nas rozumie. Duchowość. Inny wymiar człowieczeństwa. Wow. Nieziemskość jest wspaniała!

Pomyśl o mnie teraz ciepło. Ja to poczuję.

Pamiętam jak kiedyś zrobiłyśmy pewien experyment z moją internetową znajomą, a teraz bliską mi osóbką w rzeczywistości. Umówiłysmy się, że w tym samym czasie każda z nas wyobrazi sobie coś, a następnie spróbuje przesłać ten "obraz" do drugiej. To było tuż przed snem, pamiętam. Rano obudziłam się, podreptałam do laptopa i z pewną rezygnacją pisałam do niej "hej, chyba sie nie udało tym razem, mam bardzo czątkowe obrazy, ale widziałam w swojej wyobraźni, że jesteśmy na jakiejś łące, nie wiem dokładnie, co to za miejsce, ale dużo kwiatów tam było, i siedziałyśmy na schodach, piły herbatę, owinięte w koce..." I wiecie co? Kamila odpisała, że tak, to własnie to, że ona wyobraziła sobie, że siedzimy u niej w ogrodzie na drewnianej werandzie z kubkami herbaty, etc. Sceptycy powiedzą, że to naciągana zbieżność myśli, a ja jednak wiem i czuję, że coś w tym wszystkim jest!!!

Myślę o Tobie teraz ciepło i otulam promiennym uśmiechem.

Czasem sama świadomość, że ta osoba jest to tak wiele. Ja tak mam. Nie potrzebuje pisać, dzwonić i upewniać się wszystkiego... Ci, co mnie znają wiedzą. Pamiętam Aga, jak powiedziałaś kiedyś, że było to dla Ciebie dziwne w naszej znajomości, która nota bene przerodziła się w niesamowitą przyjaźń. A potem po prostu zobaczyłaś i zrozumiałaś, że ja tego nie potrzebuje. Potrafie się nie odzywać długi czas. Jeśli wiem, że ta osoba jest mi w pewien sposób bliska, i odczuwam to od niej to wtedy słowa są tylko dodatkiem. Wole uśmiechnąć się, spojrzeć w oczy, ciepło pomyśleć... pomodlić się.

Bo czym są słowa? Mówić trzeba umieć?

Słowa są ważne. Rozmowa. Wsparcie. Pocieszenie. Tak. Ale co wtedy kiedy słowa przychodzą do Twojej głowy z opóźnieniem... kiedy nie możesz znaleźć nazwy na wszystko to czego doświadczasz? Nie dam Ci gotowej odpowiedzi. Nie znam jej. Do tej pory myślałam, że to mój "problem". Teraz jednak myślę, że to "dar". W moim przypadku tak chyba właśnie jest. Bo nie do końca zawsze wiem, co chce powiedzieć i przez to gubię się w natłoku swoich myśli. Uczę się. Może całe życie mi to zajmie, ale po każdej dobrze przerobionej lekcji będzie lepiej. Mniej mówię, więcej wsłuchuję się w ludzi, w siebie, w to co we mnie i wokoło... próbuję siebie zrozumieć. Wiem co myślicie, zawsze byłam gadułą. Jestem. Byłam. Będę. Tylko, że teraz dostrzegam bardziej, że jest czas na to by gadać i by rozmawiać i by milczeć. I że nie muszę mieć odpowiedzi na wszystko w akurat tym czasie. Że czasem trzeba ciut poczekać.

Milczenie jest złotem, a mowa...?

Nigdy tego nie rozumiałam. Zawsze wolałam srebro. Pamietam te słowa od dzieciństwa. Mocno utkwiły mi w głowie. Dorastałam i co raz więcej argumentów znajdywałam na to, że jednak lepiej jest gadać... że więcej się zyska, że dzięki temu będzie się bogatszym, bo przecież tych skromnych to ciężko zauważyć, że "niedorajda" to taka, co nic nie powie i tylko czeka... I co teraz? Zmieniło mi się o 349 stopni. Chyba nie tylko warto być bogatym zewnętrznie, ale wewnętrznie. I to nawet przede wszystkim wewnętrznie. Bogatym emocjonalnie, duchowo, w doświadczenie. Bogactwo to nie tylko pieniądze. To w końcu do mnie dotarło. Kiedyś bogactwo kojarzyło mi się w wypchanym portfelem, a teraz? Teraz ze "złotym sercem".

Rozpisałam się... uf. Co Wy o tym myślicie?

Póki co, zakończę ten post cytatem...

To, co zawsze wyróżniało mnie wśród ludzi, to moja
zdolność zadawania najbardziej dziecinnych pytań
/Albert Einstein/

4 komentarze:

  1. Ewelina jak dobrze, że przeczytałam Twój post teraz! Teraz kiedy chciałam złamać zasadę "zrozumienia się milcząc". Nie zrobię tego, bo przecież doskonale Jego rozumiem. (tak mi się wydaje) to, że nie pisze, to niezłośliwość, On tak ma:)
    Poza tym czy post mnie wyciszył, czy zmienił bieg zdarzeń czy też nie, to nie zmieni faktu, że to PIĘKNE MYŚLI!
    Ja chyba potrzebuję ostatnimi czasy takich 'kopnięć', bo mnie, która zawsze chciała być ze wszystkimi blisko zawodzą ludzie. Oddalają się, a to nie w mojej naturze. Takie kopnięcie zafundowała mi koleżanka wczoraj, dziś Ty :)
    Ewelina jest jeszcze jedna zasada odnosząca się do przyjaciół i znajomych - WYBÓR, kóry mamy, nie musimy być ze wszystkimi. I tę zasadę ja ostro wprowadzam w moje życie - Monika przestaje być dobra dla wszystkich, Monika staje się egoistką, w zdrowym odczuciu tego słowa i robi też coś dla siebie. A jeśli przez to kogoś stracę? Cóż, widocznie nie był wart mojego czasu i moich uczuć:)
    Miłego dnia!
    P.S. eksperyment z przyjaciółką wart wypróbowania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniały mi się pewne słowa "nie można być wszystkim dla wszystkich"..... to chyba jakoś pasuje do tego co napisałaś. A "kopniak" czy "kubeł zimnej wody" to czasem najlepsze co można dostać, ja również tego potrzebuje, tak bywa :) Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. słowa idealne na ostatnio przeżywany przeze mnie czas:)
    miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) tak, pamiętam jak się zdziwiłaś:))))
    pozdrawiam cieplutko:***
    Kamila

    OdpowiedzUsuń