poniedziałek, 28 czerwca 2010

Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Lizbonie

Zagłosowałam! Tak jak na obywatela Polski przystało ;)wzięłam udział w wyborach prezydenckich. Przy okazji pobytu w Lizbonie odwiedziłam znajomych, spotkałam się z kilkoma osobami, które znałam tylko w necie :) i tak to.. zleciało ;))
Ale na 2 turę wyborów już niestety nie pojadę... ajjjjj

Co do samej Ambasady, ot taki budynek. Ładny, ale nie robi wrażenia "wow" :)

niedziela, 27 czerwca 2010

Jeszcze tylko 10 dni!!!

Szok! Jeszcze tylko 10 dni. Aż mi się wierzyć nie chcę! Co nie?! 6 miechów zleciało szybciuteńko! Nawet nie czuję, że to pół roku! Gdyby nie to, że mamy teraz taki upał... pot leje się z każdego niemiłosiernie... to bym nie zauważyła upływu czasu.

Mimo wszystko te 10 dni nie napawają mnie smutkiem. Wracam do Polski. Do Rodziny, do przyjaciół, do ludzi, których kocham.

I dodam więcej, zapowiada się bardzo ciekawie... otóż Kochani moi nie wracam sama! Przylatuje ze mną do Polski Tomas! Idziemy razem na wesele mojej koleżanki. Potem pozwiedzamy nieco moje okolice... i tak to! Tomas odleci i przyleci kolejna tajemnicza osóbka. Kto? Celnik z USA! Mało kto pamięta moją historię z lotniska, z powrotu z Mexyku. Mieliśmy problemy z wizą, aczkolwiek problemów nie było, ale Amerykanie uwielbiają je robić Polakom. A że ja trafiłam na dobrego, młodego celnika i dało rade go zagadać to wszystko gładko poszło. Mało tego, on dał mi swój email. I teraz, po 3 latach mamy się spotkać w Polsce, na moim gruncie! To dopiero historia, co nie?! Będzie się działo!!!

Inspirator - moc wiary

Nie ma wielkiej odwagi tam, gdzie nie ma wiary we własne siły;
połowa sukcesu zależy od przekonania, że osiągniemy to, co
zamierzyliśmy.
/Orison Sweet Marden/

GRA GRA... t-shirt z Chile!

łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa..... surprise.....
dostałam koszulke z Chile!!! Pocztą!!! Listonosz przyniósł!!! Wow!!!

Ok... taką reakcję miałam wczoraj. Dziś już ochłonęłam. Mimo wszystko uśmiech mi z mordki nie schodzi :))))))))))))

Dostałam T-shirt. Specjalny. Nie byle jaki. Pisze na nim GRA GRA i jest narysowana 8 na pleckach, czyli mój ulubiony numer!

Koszulka została specjalnie wyprodukowana dla mnie, przez przyjaciół Tomasa. Jest to dowód prznależności do ich "gangu" :D Dawno temu postanowili, że jako zwarta ekipa przyjaciół powinni mieć swoje t-shirty i tak to idea się zrodziła. Aczkolwiek nikt by chyba nie pomyślał, że dołączy do nich Polka. Ba! Nawet mnie nie znają, ani ja ich. No nic, teraz MUSZĘ polecieć do Chile, no cóż jak trza to trza ;))) hehe

Tomas ma na koszulce napisane "GRO GRO", a ja "GRA GRA"... tłumaczymy na polski i mamy "groźny" i "groźna" :D

Koszulką byłam zaskoczona! Fakt! Ale jeszcze bardziej tym, jak można 3mać język za zębami aż miesiąc!!! Ja bym się pewnie wygadała. Zwłaszcza, że chodzi o coś fajowego :)) Nooooo... to dopiero niespodzianka!!!

Mięso niespodzianka!!!

Tak to już jest, że ja zawsze bardziej się cieszę z czyichś urodzin niż sama ta osoba :)I zawsze mi ciężko wytrzymać, żeby się nie wygadać... ale daję radę!
Tomas miał urodziny. 29-te dopiero ;) I prosił mnie, żeby nie było żadnych niespodzianek. No, ale jak to? Nie mogłam tak. No i o północy... zdryndałam wszystkich naszych przyjaciół i wybraliśmy się pod dom Tomasa! Z prezentem! Jakim?! Uśmiechniętym kawałkiem mięsa! Tak! Już tłumaczę dlaczego, bo ogólnie zdziwienie wielkie jak o tym mówię. Otóż Tomas uwielbia mięso i ciągle mówi, że chilijskie krowy się uśmiechają do Ciebie.. nawet na talerzu, a te portugalskie są smutne. Zatem zakupiłam dorodną wołowinkę i narysowałam uśmiech :D Symbolicznie, skromnie... zaskakująco!

Następnego dnia z Tomasa przyjaciółmi wybraliśmy się na obiad do restauracji. Było pysznie i sympatycznie.

Generalnie świętowaliśmy kilka dni!!! :D

Żyć nie umierać!!!

S&S w Portugalii!!!

Stasia i Seba wreszcie w Portugalii !!!
Dzięki nim spędziłam niezapomniane 2 tygodnie. Gdybym pisała na bieżąco byłoby znaczniej łatwiej opisać wszystkie fajne chwile. A tak... tylko co niektóre. Nigdy nie zapomne pikniku na Przylądku św. Rokiego. My, Bóg, natura... plus w tle kilku turystów ;) Cudownie. Dla takich chwil warto żyć. Każdy dzień z S&S miał jakąś magię, działy się rzeczy niewiarygodne :) Wiem, czasem wyolbrzymiam sprawy, ale wierzcie mi, że "coś" w tym wszystkim było. Cieszę się bardzo. I wspominając ten czas mam uśmiech na twarzy. Dziękuję.

czwartek, 24 czerwca 2010

Najdziwniejsze lotniska na świecie...

Na Onecie zobaczyłam właśnie galerię pt. Najdziwniejsze lotniska na świecie...
Nie mogłam się powstrzymać od szybkiego przejrzenia, czy oby nie ma tam lotniska z Madery... i co znalazłam...

http://pejzaze.onet.pl/69301,gr,8,27,0,najdziwniejsze_lotniska_na_swiecie,galeria.html

"Konstruktorzy na portugalskiej Maderze poradzili sobie z krótkim pasem startowym dobudowując kilkaset metrów na masywnych podporach tuż nad brzegiem oceanu. Lądowanie na tym lotnisku otoczonym wysokimi skałami wciąż dostarcza wielu wrażeń..."

No! Czyli 1 lotnisko z 11 dziwnych na świecie zaliczone!!!

:-)

sobota, 12 czerwca 2010

Gotuj z Ewelą! - ragout

Przepis na Ragout, czyli Stasia i Seba gotują w Portugalii :)

Składniki

* 1 marchew, 80 g selera
* 1 pietruszka
* 400 g cebuli
* 800 g mięsa wołowego
* 4 łyżki oleju
* 1 łyżka mąki
* 1 łyżka przecieru pomidorowego
* 1/8 l białego wina
* 1/4 l bulionu mięsnego
* 1 liść laurowy, sól i pieprz


Sposób przygotowania

1. 1

Obraną cebulę i oczyszczone warzy­wa pokroić na duże kawałki. Mięso pokroić w 4 cm kostkę.
2. 2

Mięso obsmażyć partiami i wyjąć. Na tym samym tłuszczu usmażyć warzywa i cebulę, do miękkości, stale mieszając. Następnie dusić pod przykryciem.
3. 3

Warzywa oprószyć mąką, po czym zalać bulionem i winem, dodać przecier pomidorowy. Gotować 10 minut, następnie zmiksować lub przetrzeć przez sitko.
4. 4

Sos wlać ponownie do garnka, do­dać mięso i liść laurowy. Dusić pod przykryciem, na małym ogniu. Do­prawić do smaku solą i pieprzem.