piątek, 7 maja 2010

5th and 6th Erasmus Language Cafe

Wiem, wiem... znowu spóźniony wpis ;)
Piąte Erasmus Language Cafe w Centrum Kulturalnym Vila Flor poszło całkiem nieźle, a nawet super. Bo spodziewałam się niewielu osób, a przyszło około 25!!! I nawet miałam niespodziankę w postaci koleżanki z Polski, hehe :) Marzena, którą poznałam na Maderze rok temu i od tamtej pory się nie spotkałysmy odwiedziła mnie na dosłownie jedną noc. Bo przecież następnego dzionka wyruszałam do Lizbony. Fajnie tak, spotkanko po tak długim czasie. Jak to jest, że z niektórymi ludźmi można nie gadać 12 miechów i wciąż czuć się w ich towarzystwie dobrze, niemalże jakbyśmy się spotkały i znały od lat... A przecież wcale nie trzymałyśmy jakoś kontaktu, od czasu do czasu jakiś mail. Jak widać, dużo nie trzeba by utrzymać znajomość, wystarczą chęci. Ale, ale... generalizując nieco... wiadomo, że przecież tu chodzi bardziej o tą energię, jednak to co słowem nie możemy wyrazić jest w relacjach międzyludzkich najważniejsze. Ot taka moja dygresja o tym :))))
Noooo, to ciekawa jestem, jak to będzie, gdy wrócę do Polski i spotkam się z Wami ;;;;;;)))))))))))

Szóste Language Cafe było ostatnio... we wtorek w Berber Club. Świetne miejsce, takie jak lubie, atmosfera marokańska. Bardzo mi się spodobało. I mam dobre relacje z właścicielem, bo już ma propozycje na next meetingi. Ah, niestety niewiele osóbek przylazło :P Mieliśmy wiecej portugalczyków niż erasmusów. Śmiać mi się nieco chce, bo do tej pory nie udało mi się zaangażować żadnej dziewczyny portugalki, sami faceci hahahahaha Zdaje mi się, że tutaj to jednak normalne!!!

Oczywiście zapraszam na blog obejrzeć foto relację http://erasmuslanguagecafe.wordpress.com

:)))))))))))

3 komentarze:

  1. to pocieszający wpis, to co piszesz o spotkaniu z koleżanką to budujące, bo coś mi się ostatnio zdaje (i przytrafia) że relacje międzyludzkie, te osobiste i bezpośrednie schodzą na .... dalszy plan:/ delikatnie mówiąc. Dla niektórych przestaje być chyba ważny drugi człowiek i nie przykładają się do podtrzymywania znajomości, nie dbają o nie. Tym bardziej właśnie cieszy Twój post:)
    P.S. mnie w lipcu czeka spotkanie z koleżanką, z którą nie widziałyśmy się 20 lat!!!! to będzie dopiero spotkanie, jedna wielka niewiadoma! oby nic nie zepsuło tych planów!
    a do zdjęć już biegnę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm... chyba poświęcę temu tematowi więcej czasu :))) może kolejny post :)) No! Dzięki Moni, masz racje z tym, co piszesz... A 20 lat to czasem "mniej" niż 2 ;)) wiesz, co chcę przez to powiedzieć, czas ma tu małe znaczenie :))) ściskam ciepło!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewelina nasze znajomości zdają się płynąć na falach - czasem jedna z nich podtopi to co łączy 2 ludzi i jak to z podtopieniem bywa - raz się wypływa ... innym razem nie:/
    na moim morzu przyjaźni BURZA!
    .... ale przejdzie:)

    OdpowiedzUsuń