niedziela, 28 marca 2010

Niezapomniany dzień. Ambulans story ;)

Budzisz się i myślisz, co mi się dziś przydarzy?! No i wstajesz i czas leci, leci. Ty czekasz. I nic.
A czasem jak grom z jasnego nieba spada na Ciebie milion sześćset sto dziewięćset niezapomnianych przygód :D
I tak właśnie było z 26 marca 2010 r.

Niby zwykły dzień. A jednak!!!
Obudziłam się wczesnym raaaaaaankiem, bardzo wczesnym, bo o 8:30. Poczekałam na Ludwikę i udałyśmy się na basen. Tak, to teraz taki zwyczaj ;) dzień bez basenu to dzień stracony. Pływamy, pływamy.. i bęc!!! Ludwice zaczęła lecieć krew z nosa, ale nie ze środka, a z wierzchu ;P Ciekło, ciekło, ani zatamować... jak z kranu. A rany żadnej! Wzbudziłyśmy zainteresowanie wszystkich na basenie. W końcu dowiedzieli o naszej narodowości "duasz pulakasz" :D No i nawet udało mi się zamienić kilka portugalskich słów z aerobic show man'em ;D żebyście mogli go zobaczyć w akcji :D wow! nie da się tego opisać, wykręca swoją dupeczką na lewo i prawo i w bok i w tył... przed emerytowanymi 60-tkami :D jak kobitki wychodzą z basenu to już od samego uśmiechu na twarzy wyglądają jak nastolatki :D Mister aerobic show man czyni cuda!!! :D

Ok... ale co w Ludwiką? :D Recepcja basenu wezwała ambulans. Popatrzyli na Ludwikę, chyba myśleli, że pójdzie gładko i szybko, a tu ZONK! Kazali nam szybko się ubrać, a my obie oczywiście w mokrych strojach kąpielowych z czepkami na głowie, ale OK. I pojechałyśmy... do szpitala. Ambulans 1wsza klasa! Mało tego... sygnał "ijiijjjja iiiijjjjaaaa" rozbudził nasze emocje do potęgi entej. Ludwika siedziała z obandażowanym nosem i chusteczką w ręce łapiąc wydostające się spod plastra krople krwi, a ja obok... Oczywiście obie z bananem na twarzy!!! Powtarzając "muito fixe, muito fixe" - cool - extra, super! haha

W szpitalu było OK. Zrobili jej coś tam na tym nosie. Okazało się, że naczynko jej pękło. A właściwie to same do tego doszłyśmy - nikt nam tego nie powiedział. Załatali jej to naczynko jakimś "klejem" :D i kazali nie myć nosa przez 3 dni :D Poooooooooooortugalia!!! hahaha I co najlepsze... odwieźli nas do domu!!! Ambulansem :D

Niezła historia, coooo?!

Zawsze chciałam przewieźć się ambulansem na sygnale, tylko tak bez strachu i żadnej towarzyszącej temu niemiłej sytuacji i... wuala.... udało się!!! :D hahaha dzięki Ludwika - niezapomniany dzień!!!

1 komentarz: