Szok! Jeszcze tylko 10 dni. Aż mi się wierzyć nie chcę! Co nie?! 6 miechów zleciało szybciuteńko! Nawet nie czuję, że to pół roku! Gdyby nie to, że mamy teraz taki upał... pot leje się z każdego niemiłosiernie... to bym nie zauważyła upływu czasu.
Mimo wszystko te 10 dni nie napawają mnie smutkiem. Wracam do Polski. Do Rodziny, do przyjaciół, do ludzi, których kocham.
I dodam więcej, zapowiada się bardzo ciekawie... otóż Kochani moi nie wracam sama! Przylatuje ze mną do Polski Tomas! Idziemy razem na wesele mojej koleżanki. Potem pozwiedzamy nieco moje okolice... i tak to! Tomas odleci i przyleci kolejna tajemnicza osóbka. Kto? Celnik z USA! Mało kto pamięta moją historię z lotniska, z powrotu z Mexyku. Mieliśmy problemy z wizą, aczkolwiek problemów nie było, ale Amerykanie uwielbiają je robić Polakom. A że ja trafiłam na dobrego, młodego celnika i dało rade go zagadać to wszystko gładko poszło. Mało tego, on dał mi swój email. I teraz, po 3 latach mamy się spotkać w Polsce, na moim gruncie! To dopiero historia, co nie?! Będzie się działo!!!
niedziela, 27 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O rany, tylko 10 dni... Trochę zazdroszczę, ja mam jeszcze 2,5 miesiąca! Mam nadzieję, że spotkamy się na końcowej ewaluacji i nagadamy porządnie ;) Trzymaj się cieplutko! Aga
OdpowiedzUsuńohhh.... 2,5 miesiąca zleci szybciuteńko!!! sama zobaczysz!!! uściski i do zobaczenia!!!
OdpowiedzUsuń