czwartek, 11 lutego 2010

On Arrival Training in Lisbon

W terminie 4.02-9.02.2010r. uczestniczyłam w "On Arrival Training", który odbył się w Lizbonie. Trening miał miejsce dokładnie w Youth Hostel w Almadzie. Niesamowite wspomnienia. Wróciłam pełna pozytywnych emocji. To miasto, jego atmosfera sprawia, że chce się żyć! Oczywiście sam program treningu, trenerzy, uczestnicy też mają wielki wpływ na to :)

Od EVS Portugal

Program treningu był bardzo dobrze zaplanowany. Pierwszego dnia, po przyjeździe mieliśmy krótkie zajęcia zapoznawcze. Potem wszyscy razem wyszliśmy na kawę i ciacho, jedno albo trzy ;) Bardzo szybko zintegrowaliśmy się jako grupa. Fajni ludzie, więc nie ma co się dziwić. Nie będe opisywać każdego dnia, bo z moim wysławianiem się to wyjdzie nam tu książka, nowela jakaś hehe. Więc tak po krótce...

Od EVS Portugal

Youth Hostel in Almada - rewelacja. Hostel położony jest tuż obok słynnej z pocztówek wielkiej statuty Chrystusa. Widoki przepiękne, bo wszystkie pokoje z balkonami są skierowane akurat w stronę rzeki i Mostu 25 kwietnia, więc widać całą Lizbone. Vista e bonita! Prawie Los Angeles! Prawie robi dużą różnicę hehe. Jedzonko - ło matko, przepyszne! Deserki mniam, mniam. Jest mnie teraz o 3 kg więcej do kochania ;))

Od EVS Portugal

Zajęcia prowadzone były przez Paula, Lili, Fernando i jeszcze jedną kobietkę, imienia nie pamiętam. Mieliśmy sporo czasu poświęconego na refleksję. Po co mi ten EVS? Czego oczekuje? Jakie są moje cele? - jednym z zadań było np. wybranie fotografii, które ilustrują naszą motywacje do projektu. Innym napisanie listu do siebie samego. Listy te dostaniemy na następnym szkoelniu za 2 miesiące i wtedy zobaczymy ile się spełniło z naszych oczekiwań. Myślę,że to świetna metoda zaczerpnięta z psychologii sukcesu. Wizualizacja swoich dokonań! o tak! gites!!!

Od EVS Portugal

Czas wspomnieć o nauce tańca :) kilku się nauczyłam :) lepiej, gorzej, każdy tańczyć może! no co!? noooo...dowody mam, filmiki są ;)sami zobaczycie ;) kto chętny to prześlę na maila ;) (mam cichą nadzieje, ze nikt się nie zgłosi;)

Od EVS Portugal

Jednego wieczoru wybraliśmy się na Bairo Alto, by posłuchać FADO w klubie. Portugalczycy wkładają tak wiele emocji w to, co śpiewają, że gęsia skórka gwarantowana ;) Nie wiem jak to dokładnie tam działało, czy każdy mógł śpiewać, kto chciał, czy jak... bo na początku był występ artystów, a później co jakiś czas pojawiała się Istota ni stąd ni stamtąd wśród siedzących/stojących. Atmosfera magiczna. Zgaszone światła. Cisza. Tylko czasem krzyki z ulicy przedostowały się oknem... Potem poszliśmy na kawkę i ciacho pasteis de natal do słynnej Brasileira cafe blisko Largo do Camoes. Świetny wieczór!!!

Od EVS Portugal

No i teraz o moim ulubionym dniu... zwiedzanie Lizbony. Bardzo fajnie nam ten dzień zorganizowali. Podzieliliśmy się wszyscy na małe grupki. Każda grupa dostała zadania i wytyczne. Chodziło o znaleznienie jakichś zabytków, placów, pomników... etc I o określonej wcześniej godzinie wszyscy musieliśmy się wstawić z gotowymi odpowiedziami na pytania odnośnie tych miejsc. Sprawdzali odpowiedzi i każda grupa dostawała kolejne zadanie z cyklu "spontan", np. musieliśmy ułożyć i zaśpiewać piosenkę po portugalsku. I takie tam... ;) Fajnie, zabawnie było ;) Żebym wiedziała jak zamieścić tu filmik to bym Wam pokazała!!! czy ktoś moze mi pomóc, hehe ;)))

Od EVS Portugal

Ok, a teraz o moim ulubionym dniu, oj o ulubionym już było... hmmm... no, ale ten dzień to rewelacja :) Zwiedzanie fabryki azulejos, widzieliśmy cały proces powstawania tych ceramicznych płytek, wow! Tyle pracy, wszystko ręczna robótka! I... mam własnoręcznie zrobione azulejos :)

Od EVS Portugal

Na koniec pokazu każdy z nas mógł sam sobie stworzyć własną płytkę :)

Od EVS Portugal

ale nie mogliśmy ich zabrać ;) bo po nałożeniu farbek są poddawane kolejnemu procesowi palenia, kolejne 16 godz. Zatem dowieźli je nam do hotelu na drugi dzień. Cudeńka! :) Tego dnia byliśmy również na farmie - robiliśmy ser :)

Od EVS Portugal

Od EVS Portugal

Gadam, jakbym nigdy na wsi nie była, co? ;) No, ale to inna wieś - portugalska! :) testowaliśmy później różego rodzaju przysmaki serowe i nie tylko ;) niebo w gębie! dużo w tym poście o jedzeniu, hehe Więc teraz o piciu... z farmy pojechaliśmy do winiarni ;)) sama produkcja wina nie była tak fascynująca jak jego próbowanie ;)) Pyszne, ależ smakosz ze mnie ;)) A pamiętam jak moja francuzka Letisia narzekała, że nie ma tu w Portugalii dobrego wina, bo takie to tylko we Francji, a ja odrzekłam... wino to wino, do picia i już ;)) ale wstyd! no, ale to takie polskie było heh Teraz jednak skupiam się na smaku, kolorze, zapachu ;))

Od EVS Portugal

A na koniec powędrowaliśmy na plażę. Ocean szumiał. Muszelki czekały na zebranie. Wiatr wiał, wiał... i wkurzał!!! ;)) Cudne wspomnienia!!!

Od EVS Portugal

Nie będę się powtarzać. Trening był FANTASTYCZNY!!!
Czekam na kolejną wizytę w Lizbonie :)

Od EVS Portugal

... i na kolejne spotkanie z tymi ludźmi!!! :)

Od EVS Portugal

1 komentarz:

  1. Och, ach, ech ... pełna zachwytu jestem dla Twoich wojaży ... jak zwykle zresztą :-) Pozdrawiam serdecznie, daj znać o nowościach na blogu! :) :* Justynka Wójcik.

    OdpowiedzUsuń