Oh, wklepuje pierwsze literki i nie mogę się powstrzymać od natłoku myśli, które przychodzą do głowy z prędkością super odlotowej rakiety...
W każdym razie próbuje to wszystko opanować i zdać Wam relację z pierwszego tygodnia w Polsce. Wybaczcie, nie pisałam długo, bo czasu na internet nie było!
Koniec, a może początek...
Portugalskich pożegnań czas minął i przyznaję szczerze, że nie był to dla mnie ciężki czas. Aż sama jestem zaskoczona. Dlaczego? Postanowiłam powrócić do Portugalii na dłużej, więc smutek mniejszy. Szukam teraz pracy, zaczynam układać życie... pisać nowy rozdział. No i nie sama. Na ten wątek spuszczę jednak kurtynę milczenia :-) Proszę 3majcie kciuki i ślijcie moc dobroci, jak to macie w zwyczaju.
Witaj Polsko moja!
Powrót do Polski również nie okazał się bolesny. Miałam wspaniałe znieczulenie w postaci Thomasa :-) Przyleciał ze mną. Zatrzymał się tydzień w moim domku. Rodzice, przyjaciele, znajomi mieli okazję Go poznać i cóż... jak zawsze Tom zrobił dobre wrażenie. Razem poszliśmy na wesele mojej koleżanki. Prezentowaliśmy się PIĘKNIE. Nic dodać nic ująć :-)
Cieszę się, że znów mogłam ujrzeć bliskie, kochane mordeczki najbliższych mi osób. Mam wielkie szczęście mieć wspaniałych przyjaciół. Jestem szczęściarą! :-)
Teraz czeka mnie mnóstwo spraw do załatwienia.
W głowie kilknaście pomysłów na przyszłość, nieco obaw i strachu, a w sercu mnóstwo wiary, miłości i nadziei...
musi się udać! :-)